fbpx
Antywindykacja, która wpędza w problemy?

Antywindykacja, która wpędza w problemy?

Jakiś czas temu na blogu Subiektywnie o Finansach trafiłem na wpis dotyczący usług jednej z popularnych ostatnio kancelarii antywindykacyjnych. Cały problem w proponowanych przez tą firmę programie polegać miał na tym, że zamiast pomocy może się ona skończyć większym finansowym bałaganem.

Jak to w praktyce wygląda? Postanowiłem tą kwestię nieco sprawdzić i faktycznie wygląda to bardzo (nie) ciekawie. Jeśli więc nie chcesz naciąć się na rzekomą pomoc w wyjściu z długów to zapraszam.

Jak działa antywindykacja?

Antywindykacja to działania mające na celu zmniejszenie zobowiązań klienta, uzyskanie lepszych warunków spłaty zobowiązań, realnego porozumienia z wierzycielami. Wszystko po to by osoba zadłużona mogła stanąć na nogi i dzięki temu spłata zobowiązań była by mniej dotkliwa a jednocześnie nie zagrożona.

Na rynku mamy obecnie coraz więcej kancelarii, które zajmują się właśnie takimi usługami. Oczywiście odpłatnie. Najczęściej wygląda to tak, że klient który zgłasza się do takiej firmy przekazuje do analizy swoje dokumenty. Analiza ( najczęściej bezpłatna) kończy się przedstawieniem planu działania, tego jak będą wyglądać kolejne kroki ze strony kancelarii, no i ustaleniem kwestii wynagrodzenia. Wynagrodzenie przyjmowane jest często w formie abonamentu, czasem za poszczególne czynności ( pisma ) czasem za sukces.

Co do samej zasadności korzystania z takich firm, oraz ich skuteczności ciężko mi się wypowiadać. Współpracuję z kilkoma kancelariami, które nie były nigdy „antywidnykacyjnymi” ale też pomagały w podobnym zakresie, wiem że może to przynieść pewne korzyści. Oczywiście wszystko zależy od kompetencji wykonawcy i jego intencji, oraz decyzji klienta.

antywindykacja
*źródło pixabay

Ulga od długu, czy makaron na uszy?

I tutaj na scenie pojawia się kancelaria Certo i jej program „ulga od długu”, który ma właśnie być pomocną dłonią dla osób zadłużonych. Na samym wstępie warto dodać, że sama kancelaria musi mieć jakiś wspólny interes z firmą Loan me, ponieważ klienci tej firmy pożyczkowej są masowo obdzwaniani przez call center zachęcające do udziału w programie kancelarii antywindykacyjnej.

Jak ma działać program oddłużania? Oficjalnie po kilku publikacjach firma twierdzi, że klienci przystępujący do programu otrzymują pomoc w zakresie negocjacji z wierzycielami, ustalania ugód, zmniejszenia zadłużenia, za co klienci ponoszą koszty ustalane jako miesięczna opłata administracyjna. Wszystko brzmi w porządku.

Jednak przed wspomnianą publikacją zaczęły się pojawiać sygnały z wielu firm pożyczkowych, świadczące o czymś nieco innym. Mianowicie klienci zaprzestawali spłaty swoich zobowiązań, twierdząc, że kancelaria teraz zajmuje się ich sprawami i to ona będzie im płacić ( bo płacą miesięczną opłatę).

Oznaczało to po prostu, że klienci nie wiedzieli w zasadzie na co się piszą. Myśleli, że kancelaria refinansuje ich zobowiązania, zajmuje się nimi w 100 % i klient to do nich już będzie płacić raty za pomoc i na spłatę swoich zobowiązań. Pytacie jak to możliwe? Ha nie domyśliłbym się gdyby nie…

Przerażająca rozmowa z doradcą telefonicznym firmy antywindykacyjnej

Telefon, jaki był moim udziałem jakiś tydzień po publikacji na wspomnianym blogu, już po tym jak firma zarzekała się, że uczula doradców na to by uważali co mówią. Jak wyglądała rozmowa? Byłem w takim szoku że pamiętam ją do dziś 🙂

Najpierw miła Pani przedstawiała się, a jako że podała nazwę firmy to już mi się zaświeciła lampka. Spytała mnie o to, czy mam jakieś zobowiązania, z którymi sobie nie radzę. Odpowiedziałem, że tak, nie mogłem się doczekać co będzie dalej. Pani spytała następnie czy są powyżej x złotych ( nie pamiętam ile dokładnie). Wiedziałem, że to sprawdzenie, czy jestem godny udziału w programie, wiec podałem, że tak, że mam jakieś 50 000 zł 🙂

Pani już się ucieszyła i zaczęła monolog ofertowy. Grzecznie słuchałem.

Najlepsze momenty, w których prosiłem o powtórzenie i potwierdzenie dwa razy konsultanta, a ten nie zająknął się nawet:

„Zakładamy Panu indywidualny rachunek, na który wpłaca Pan środki, które służą potem do spłaty Pana zobowiązań, a prawnicy starają się negocjować w tym czasie z wierzycielami”

„Czyli ja już nie interesuje się tymi zobowiązaniami, nie muszę nic robić? – Tak, oczywiście my się tym zajmujemy po podpisaniu przez Pana umowy. „

Doradca zaczął się irytować już, kiedy podał mi wysokość mojej raty ( tak, bo powiedział mi, że rozłożą moje 50 000 na opłaty po 1000 zł mniej więcej) a ja zaniemówiłem i zacząłem się już śmiać w głos… Wtedy rozmowa zeszła już na tory tego, że wiem jak działa ta pomoc i podziękowałem. Po prostu nie chciałem tego ciągnąć.

Podsumowując rozmowę – rzecznik firmy twierdził tydzień wcześniej że tak nie robią, a doradcy tak właśnie robią. Jak ktoś, kto nie ma wiedzy, jest pod ścianą ma ocenić taką rozmowę? Dzwoni ktoś, z kancelarii. Proponuje pomoc, mniejsze raty niż w banku, a do tego nie interesuje Cię już nic…. bajka.

Nie polecam takiej antywindykacji!

Problem w tym, że przecież te opłaty, to są opłaty za pomoc prawną, administrację itp. Dług jednak nie zmniejsza się przez to sam ani o złotówkę. A klienci przecież nie spłacają swoich zobowiązań, tylko płacą na konto kancelarii… Czyli tak naprawdę dopóki klient się nie zorientuje to zadłużenie wzrasta – bo odsetki, koszty, a jeszcze musi płacić za usługę.

Ostatecznie kancelaria nie spłaca przecież zobowiązań za klienta. Więc powiedzmy, że wykonuje jakąś pracę prawną, ale nie to, co obiecują sprzedawcy. To nie jest w porządku. W skrócie odradzam współpracę tego typu. Wolę wiedzieć za co konkretnie płacę, jaki będzie zakres działań, wolę żeby ktoś najpierw sprawdził moją sytuację zamiast obiecywać pomoc i od razu ją wyceniać. To jakaś paranoja, zgroza.

Ps. jeśli szukasz jakiejś kancelarii, która może pomóc w takich sytuacjach to zapraszam Cię do kontaktu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.