Spis treści
No, cóż. Mamy więc bardzo niskie bezrobocie ( według GUS ), gdzieniegdzie wręcz brakuje rąk do pracy. Sektor bankowy ma na przykład duży problem z pracownikami … do obsługi klienta oczywiście, bo najczęściej dyrektorów nie brakuje 🙂 Problem trwa od kilku lat i tendencja wydaje się zmierzać nadal w tym samym kierunku. Dlaczego ludzie nie chcą pracować w bankach? Czy banki mogą to jakoś zmienić?
Placówek bankowych jest mniej, ale i tak nie ma doradców
„80 proc. pracodawców z sektora bankowości i finansów zgłasza problem ze znalezieniem specjalistów – wynika z kolejnej odsłony raportu „Niedobór talentów” Manpowergroup. Najtrudniej jest o pracowników z działu IT, analityków danych oraz pracowników obsługi klienta pomimo tego, że placówek bankowych jest coraz mniej.” Podaje bankier.pl w tym artykule dotyczącym zatrudnienia w sektorze bankowym.
No dobrze, ale czy kogoś, kto pracował na bankach i ma takie doświadczenia za sobą to dziwi ? Od wielu lat praca w banku, na „froncie” to niestety walka z negatywnym nastawieniem klientów ( pracownicy banków to banksterzy, pijawki, naciągacze – to właśnie pracownicy najniższego szczebla zbierają baty za decyzje, które podejmowane są wyżej). Do tego muszą przestrzegać setek nieraz śmiesznych wymagań, przepisów, pilnować się przed kamerami, tajemniczymi klientami etc. no jednym słowem jakiś cyrk a nie poważna praca w instytucji finansowej.

Jaka płaca, taka praca?
I to gdzieniegdzie jest praca za pieniądze podobne, lub niewiele większe od najniższej krajowej z wątpliwą, często mało realną na koniec miesiąca premią. Zdarza się też i odpowiedzialność zbiorowa – w części banków nie tylko Ty musisz spełnić oczekiwania, ale też trzeba liczyć na wyniki całego oddziału, by dostać premię/prowizję.
Ja się pytam – na co liczą zarządzający bankami? Ja podczas ostatniej pracy w banku zarabiałem nie raz kilka średnich krajowych, ale czy to zmienia sytuację innych i większości? Pewnie nie, bo te sytuacje dalej mają miejsce, pieniądze w większości miejsc nadal są takie jak pisałem. 3-3,5 brutto na start, zdarzają się i najniższe krajowe. Ja naprawdę tego nie wymyślam, chociaż przez swoje doświadczenia mógłbym powiedzieć że to jakaś bzdura 🙂
No i pytanie, czy za te pieniądze pracownicy powinni pisać się na to, by być człowiekiem orkiestrą? By być super sprzedawcą, empatycznym gościem dla klienta, znającym prawo i wszelkie standardy obsługi, obsługującym operacje gotówkowe, kasowe, rozliczenia, ubezpieczenia, faktoring, lokaty, konta, i jeszcze ładnie się uśmiechać, nie marudzić. No ludzie… da się tak?
I żeby chociaż dało się faktycznie rozwijać, awansować. Niestety najczęściej jest to jakaś mglista nadzieja i szansa. Im dalej centrali tym trudniej o rozwój, o poprawę, podwyżkę, szkolenie itp. No chyba, że przypadkiem ktoś nad tobą zniknie w niewyjaśnionych okolicznościach 🙂
Więc może banki niech już lepiej pozamykają te piękne oddziały, wszystko przeniosą do aplikacji … albo zainwestują w końcu ludzi – może mniej oddziałów, ale z pracownikami wyszkolonymi, przygotowanymi i lepiej wynagradzanymi. Z poczuciem satysfakcji za dobrze zrobioną robotę, z realną ścieżką awansu, rozwoju itp.
Kliencie, czy Ty chcesz, by Ciebie obsługiwał człowiek od wszystkiego, którego cisną z góry przełożeni, których cisną klienci i którzy muszą robić wszystko, znać się na wszystkim i za stosunkowo nieduże pieniądze? No do czego to może prowadzić?
No tak na zdrowy rozum, kto trochę pracował… to za te same pieniądze nie lepiej iść do jakiegoś sklepu, albo do pracy fizycznej i mieć wolną głowę po 8 godzinach, a nie myśleć o planach i standardach ? 🙂 Oczywiście praca w banku wygląda lepiej w CV i chyba tylko to może być jakimś elementem, który przyciągnie młodych ludzi.
Praca w banku to zło? Nie do końca
Żeby nie było, ja nie twierdzę, że banki są złe, zawsze i wszędzie. Że praca tam to jest jakiś mordor, Ale ewidentnie widać po prostu w większości instytucji finansowych brak dbałości o pracowników, którzy świadczą o tych instytucjach na zewnątrz. A to bardzo złe, bo pisze także do mnie wielu pracowników banków ( doradców z oddziałów) a i wiele takich miejsc sam znam, jest po prostu źle. Wysokie wymagania, często coraz wyższe, wysoka odpowiedzialność ( pracujemy na danych osobowych klienta, udzielamy kredytów, wykonujemy operacje na duże kwoty), duży stres, stare systemy i stosunkowo małe pieniądze ( na kasie w biedrze podobne). Po co więc się pchać będąc młodym, można zapytać jeszcze raz? Bo to lepiej wygląda w CV. Ale można sobie zwichnąć psychikę przy okazji…
Często jest też tak, że każda strona ma wielkie wymagania – bank, który rzuca pracownika na pożarcie, oraz klienci którzy nieraz oczekują nadzwyczajnego traktowania. Dokładamy do tego przepisy, RODO, procedury banku, standardy obsługi i to, że pracownik ma kilka dni na wdrożenia, a także plan sprzedażowy z kosmosu i obsługa klienta staje się dość dziwna 🙂
Te złe banki?
Trzeba jednak przyznać, że to wina nie tylko przełożonych, ale całego rynku i prawa, oraz systemu bankowego. Ten narzuca na banki konieczność generowania jak największej sprzedaży kosztem tak naprawdę tego, by o klienta zadbać i mieć przy sobie, by prowadzić go ze sobą przez lata. Zamiast tego wolą sprzedać coś już, szybko i pokazać wyniki światu. A że przy okazji im szkodzą? Prawnicy ogarną.
Kolejne bzdurne regulacje z kolei często nakładają na pracowników banków wykluczające się obowiązki, albo takie które mają zastąpić myślenie klienta. A to później powoduje, że Ci ostatni już nawet nie patrzą co podpisują, bo w razie w to znajdą kancelarię…
W końcu rozdawnictwo i powszechna opieka rządowa, oraz to, że kancelaria co chwila szukają jakiegoś kąska dla siebie sprawia, że klienci już totalnie mają „wywalone” często na swoją odpowiedzialność w danym procesie zakupowym. Niewiele przewidują, nie wiedzą co podpisują, ufają w kwestii finansów bankom, telewizji, doradcom po 2 dniach szkolenia… Czyli oddają odpowiedzialność, nie sprawdzają. A potem …hejt.
Spokojna praca w banku?
Oczywiście jeśli trafimy na w miarę spokojne miejsce to ok. Można zaczepić się i na kilka dobrych lat i po prostu pracować. Nie walczyć, nie zmagać się. Wtedy faktycznie jest to dość przyjemna i lekka praca. Nie ma co porównywać do pracy w fabryce, magazynie etc.
Ale takich przyjemnych i spokojnych miejsc jest obecnie kilka, naprawdę mało w bankach komercyjnych. Jakąś odskocznią mogą być banki spółdzielcze, gdzie nie ma aż tak agresywnej sprzedaży. Bo już w SKOK-ach podobnie jak w bankach jest nacisk na sprzedaż, przynajmniej w tych dużych Kasach. Oczywiście każdy powinien rozważyć plusy i minusy. Natomiast ja jakieś 10 lat temu pracowałem w jednym banku za najniższą krajową i tam nadal płacą najniższą jako podstawę… a plany są. I mam wiele maili i komentarzy z większości tych banków od kredytów, oraz nastawionych na mocną sprzedaż. W banku faktycznie możemy nauczyć się sprzedaży, pracy z klientem, organizacji pracy, oraz możemy dodać ładny wpis do CV. Możemy jednak także zarabiać tyle co w sklepie, mieć na głowie dział sprzedaży, klientów, prawo i dorobić się nerwicy, wrzodów etc.
Podsumowanie
Ok, nie ma co uogólniać, ale… prawda jest taka, że nigdzie, w żadnym banku nie jest jakoś pięknie i przyjemnie. To nie jest sielanka i trzeba wiedzieć na co się piszemy. Są osoby, które dają radę nie mają z tym problemu, ale jeśli spodziewamy się czegoś zupełnie innego skuszeni na rekrutacji, no to klops. Mogę wymieniać bankami, to są świeże „świadectwa”, zresztą nie tylko anonimowych osób z sieci 🙂 To nie do końca chodzi o to , że to jakaś śmieciowa praca, bardziej chodzi o to, by banki zaczęły bardziej dbać o pewne rzeczy – specjalizację pracowników, doinwestowanie pracownika, bardziej ludzkie podejście, odpowiednie wynagradzanie, mniejsze obłożenie obowiązkami.
Banki niestety do tej pory chętniej zatrudniały pracowników młodych i tańszych, bez większego doświadczenia, zamiast doceniać i rozwijać tych, których maja od lat. Skutkiem tego jest jednak widoczna od dłuższego czasu ogromna rotacja na stanowiskach doradczych. Czy to się kiedyś zmieni? Śmiem wątpić.