fbpx
10 Powodów dlaczego NIE warto pracować w banku? ( a właściwie dlaczego ja już nie pracuje )

10 Powodów dlaczego NIE warto pracować w banku? ( a właściwie dlaczego ja już nie pracuje )

Niby słyszymy o ciągłych zwolnieniach z banków, redukcjach, zamykaniu oddziałów na masową skalę… ale z drugiej strony banki to instytucje, które nieustannie rekrutują nowych pracowników na przeróżne stanowiska. Najczęściej są to te podstawowe, czyli związane z bezpośrednią obsługą klienta na tak zwanym „froncie” w oddziałach. Nie brakuje więc nadal możliwości by zostać doradcą klienta, opiekunem, czy jak to dana instytucja sobie nazywa.  Pytanie jednak czy warto się tam faktycznie jeszcze „pchać”,  skoro obserwujemy tak duże zmiany w zatrudnieniu, ciągłe rotacje, masowe przychodzenie i odchodzenie nowych pracowników,  a czasem grupowe zwalnianie i zamykanie oddziałów 🙂 Trochę podzielę się dziś swoimi wnioskami, oraz moimi powodami dla zmiany etatu w banku na własną działalność –  nawiązując jednocześnie do niedawno publikowanego raportu Bankier.pl na temat tego jak pracuje się w bankach. 

dlaczego nie warto pracować w banku
* źródło pixabay

Dlaczego praca w banku nie do końca była dla już dla mnie?

Jak wiadomo wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma i pewne problemy są raczej charakterystyczne dla całej branży, przynajmniej na tym podstawowym szczeblu, czyli dla doradców pracujących w oddziałach. Pewnie niektórzy z was wiedzieli, że przez ostatnie 1,5 roku pracowałem w jednym z banków komercyjnych  i jak pisałem jakiś czas temu na Facebooku postanowiłem z ciepłego etatu w banku zrezygnować ( mimo niezłych w sumie wyników)  co nastąpiło ostatecznie niedawno. Od początku lipca ponownie jestem więc niezależnym doradcą… a miałem ku temu kilka dość istotnych powodów, które złożyły się na to wszystko i de facto nie są to raczej tylko moje subiektywne odczucia a obraz sytuacji, doświadczenia większości doradców pracujących w bankach. Jednocześnie są też według mojej wiedzy najczęstsze powody odejścia większości pracowników najniższego szczebla w bankach, a dla mnie są to też powody dla których po prostu w banku nie warto pracować za wszelką cenę pracować…

Czy bank to obecnie dobre miejsce do pracy?

Słowem wstępu jeszcze krótki zarys obecnej sytuacji w branży finansowej. Tak jak wspominałem liczba etatów generalnie w bankach znacząco spadła. Jednocześnie ciągle rekrutują one nowych pracowników. Wynika to z faktu, że wielu nowych pracowników nie spełnia oczekiwań pracodawcy, ale też w wielu sytuacjach praca w branży finansowej okazuje się zupełnie inna niż sobie wyobrażał „świeży” doradca.

Obecnie praca w banku nie jest już związana z żadnym prestiżem, estymą jak mogło to być jeszcze np. 10 czy więcej lat temu. Seria kolejnych afer, wpadek instytucji finansowych sprawiają, że banki są traktowane przez Polaków jak „banda złodziei” a pracownicy banków to przecież „banksterzy”. Opinia jest taka, że doradcy chcą wcisnąć każdemu co się da, by się tylko obłowić, choćby zmarłemu ubezpieczenie na życie, byle by tylko prowizja się zgadzała. Czy tak faktycznie jest? To według mnie nie do końca prawda, o ile system jest zbudowany na kiepskiej podstawie ( nastawienie na sprzedaż, a nie na relacje i dobro obu stron) to nadużycia, problemy klientów to jednak najczęściej odstępstwa od normy.

Same zarobki w bankach także nie powalają już na kolana. O ile jeszcze lata temu można było zauważyć widoczną różnicę między jakąś randomową pracą np. w sklepie czy na stacji benzynowej to teraz to się zaciera. Na najniższym szczeblu pracowniczym doradca często zarabia podobnie, lub niewiele więcej co pracownik dyskontu chociaż by. Jednocześnie ma on do ogarnięcia np. jakieś podstawy prawa bankowego, kwestie RODO, często obsługę kasy i odpowiedzialność za nią, a także standardy i wiele więcej. To powoduje, że etat w banku nie jest już tak pociągający jak kiedyś.

Jakie są pozytywne strony dla pracy w banku?

Oczywiście nie jest jednak tak, że praca na stanowisku doradcy w banku to jakaś kara, orka na ugorze. Jakby nie patrzeć decydując się na to mamy dość lekką pracę biurową, nie aż tak wymagającą jak by się mogło wydawać. Nie trzeba pracować na nocki, prawie nigdy w weekendy i wieczorami. Nie musisz nic dźwigać, smażyć, siedzieć w gorącu na słońcu. Więc naprawdę są gorsze i cięższe miejsca do pracy.

Możemy zyskać także ( jeśli mamy trochę szczęścia) solidne podstawy w kwestii komunikacji z klientem, sprzedaży i organizacji pracy. Dowiadujemy się jak wygląda praca w korporacji ( chociaż na dość niskim poziomie to jednak) co daje nam jakiś pogląd czy nam to na dłuższa metę pasuje, czy też nie. Dodatkowo staż pracy w banku wygląda w CV nieco lepiej niż na przykład w restauracji fast food.

Co do zarobków to oczywiście poza niezbyt dużą podstawą można starać się w większości miejsc o prowizje, premie etc. Ale najczęściej zależne od różnych czynników i wskaźników, czasem niezależnych od nas.

Podsumowując więc  – w banku da się pracować i szczególnie na początku kariery zawodowej wydaje się to nie najgłupszym rozwiązaniem, które daje nam dość dobre warunku pracy, oraz pozwala wzbogacić CV i doświadczenia na przyszłość. Oczywiście jeśli znajdziemy dobre miejsce do pracy, gdzie współpracownicy są ok, a bank nie chce sprzedawać na siłę każdemu funduszy.

Ale są też minusy. Jednak czy na dłużej warto zakotwiczyć w banku?

10 Powodów, dlaczego nie warto pracować w banku

Według mnie da się w niektórych instytucjach finansowych zostać na dłużej, o ile ona ewoluuje i nastawia się też na klienta, oraz na zespół współpracowników. Daje możliwość rozwoju w ramach organizacji i satysfakcji, która nie wynika z wciskania produktów, a z poczucia dobrej i pożytecznej pracy. Ale wracając do tematu, dlaczego według mnie najczęściej nie warto podejmować się pracy w banku na dłużej?

  1. Szklany sufit – zarobki  i przepych jak w „Wilku z Wall Street” to już niestety nie u nas. Bardziej podstawa, która nie jest większa niż w innych branżach jak choćby w biedronce,  oraz premie lub prowizje wyłącznie za sprzedaż, za wyniki. Zazwyczaj w większości banków niestety dochody jakie można osiągnąć podlegają pewnym ograniczeniom i z tego co wiem idzie to w raczej coraz gorszą stronę. Innymi słowy pewnego poziomu nie przeskoczysz, a żeby zarabiać coraz więcej musisz sprzedawać ciągle i ciągle i to najbardziej „dochodowe” dla banku produkty.
  2. Standaryzacja  i ciśnienie na rankingi –  O tym wspominałem na Facebooku i napiszę w kolejnym wpisie na blogu – klienci nie szukają w bankach standardów i nie patrzą na nagrody za obsługę klienta wg. wyuczonej formułki. Klienci odwiedzający oddział chcą trafić na kompetentną osobę, która pomoże, a nie wyrecytuje wierszykiem jakiś skrypt przygotowany przez dział marketingu… jednak w większości banków musisz przy kasie usłyszeć kilka propozycji niczym jak na stacji benzynowej, podobnie dzieje się u doradcy, który zajmuje się Twoją sprawą, więc nie zdziw się kiedy w końcu usłyszysz w banku: „a może hot doga na drogę?”. Do tego określanie jak siadać, jak wstać, jak wyciągać dłoń do klienta – jednym słowem jest to trochę mechanizacja bankowości, co sprawia że właśnie klienci odczuwają to jako coś nienaturalnego.
  3. Plany plany – ja nie mówię, że plany sprzedażowe są złe. Choćby z psychologicznego punktu wyznaczanie sobie konkretnego, realnego celu na dany okres ma sens,  tylko na litość Boską niech ma to jakieś umocowanie w rzeczywistości … zazwyczaj jest tak: Dobry miesiąc? W następnym Zrób więcej. Słaby? Musisz poprawić w kolejnych żeby nadrobić…i żeby nie stracić roboty 🙂
  4. Liczy się tylko bieżący miesiąc – to wynika w sumie z tego punktu wyżej, bo niestety jesteś tak dobry jak Twój aktualny miesiąc… co z tego że w zeszłym miesiącu zrobiłeś dużo ponad normę? W tym musisz też wykonać plan, i tak ciągle i ciągle i ciągle. Czasem z trudem dopięty plan na koniec miesiąca nie cieszy bo za chwilę masz pierwszy dzień nowego miesiąca, więc zaczyna się myślenie o tym jak zrealizować plan na nowy miesiąc 🙂 Jak chomiczek.
  5. Presja na sprzedaż za wszelką cenę – niby etyka itp. ale jeśli coś można pominąć, albo dosprzedać, jeśli transakcja ma sens tylko dla mnie i realizacji planu to cóż z tego 🙂 ? To się niestety zdarza, a im większa presja, a presja zawsze idzie z góry to częściej pojawiają się nadużycia, problemy z tak naprawdę transakcjami tylko na granicy rentowności dla każdej stron, lub wprost kombinowanie.
  6. Odpowiedzialność zespołowa – Banki często uzależniają wypłatę doradcom pełnej prowizji od tego czy plan zrealizuje oddział … jeśli nie, to jakaś część przepada. Tak dzieje się obecnie w coraz większej ilości instytucji finansowych i jest to tak naprawdę niezbyt sensowne i według mnie mocno podkopuje morale. Bo Ty możesz być najlepszy na świecie, ale jeśli reszta jest średnia to okaże się, że Twoja wypłata się zmniejsza. I co im zrobisz? Heh.
  7. Coraz więcej obowiązków za te same pieniądze – praca w banku to co by nie gadać jednak odpowiedzialność, konieczność posiadania odpowiedniej wiedzy i doświadczenia… jednak nie można doradcy co chwilę dokładać nowych obowiązków, lub też zmieniać zasad pracy, a często jest tak, że banki chcą abyś sprzedawał, pracował na kasie, obsługiwał reklamacje, śpiewał tańczył itp.. no nie da rady. A przecież każdy jest człowiekiem. Musisz być przecież czujny, żeby nie wysłać przelewu w kosmos, albo lokatę założyć jak trzeba.
  8. Nie da się być doradcą od wszystkiego – w życiu wygrywa zazwyczaj wąska specjalizacja, tylko w ten sposób można osiągać ponadprzeciętne ( albo wogóle dobre na dłuższą metę) efekty. Jednak w oddziałach banku najczęściej wszyscy muszą znać się na wszystkim, są osobami do wszystkiego. Znajdziesz więc z powodzeniem doradcę, który będzie chciał Ci sprzedać konto, lokatę jednocześnie fundusz inwestycyjny, a może też kredyt dla firmy czy kartę kredytową. No cóż… Żeby cokolwiek widzieć szerzej o finansach to minęło u mnie kilka lat przeróżnych doświadczeń. Gdybym miał teraz skutecznie pracować z kredytami hipotecznymi to może w ciągu pół roku minimum, albo bardziej roku osiągnąłbym jako taki dobry poziom, w inwestycjach myślę że rok, a raczej dwa i podobnie sprawa będzie wyglądać w ubezpieczeniach. Po prostu na naukę i nabycie jakiejś specjalistycznej wiedzy trzeba czasu. A w banku zdarzyć się może, że doradzać w co ulokować Twoje ciężko zarobione środki będzie doradca, dla którego to pierwsza praca i po 1 dniu szkolenia ma on wiedzieć wszystko co konieczne do tego procesu… wow. Albo u tego samego doradcy decydujesz się na kredyt hipoteczny… na 20 lat, na kilkaset tysięcy złotych. Trochę bym się bał.
  9. Brak możliwości rozwoju i perspektyw na coś więcej  – nie jest chyba wielką tajemnicą, że często łatwiej zmienić pracę na taką w innym banku, niż awansować u obecnego pracodawcy.  Przynajmniej widzę to w większości banków gdzie mam znajomych doradców. Sytuacje awansów wiążą się raczej z koniecznością wywalenia poprzednika i zastąpienia go kimś na szybko, lub urlopami macierzyńskimi – wtedy mamy do czynienia z tymczasowym zastąpieniem. W innych okolicznościach możemy zapomnieć raczej o jakimś amerykańskim śnie i stopniowym awansie od doradcy do jakiegoś wysokiego stanowiska w centrali ( chyba, że mamy ekstremalnie wysokie wyniki sprzedażowe, wtedy być może, ale nadal w ramach struktury sprzedaży).  Szkolenia – no cóż, co prawda co jakiś czas zdarzają się dodatkowe związane z nowymi produktami, czasem odświerzające umiejętności sprzedażowe. Ale  jest to także jakiś mit, ponieważ w znanych mi bankach najważniejsze są raczej szkolenia wdrożeniowe i to na nich często kończy się edukacja pracownika,  bo dalszy rozwój to już jego mocno prywatna sprawa… Poza tym  nadal niestety tak jest – zawsze bardziej doceniony, również finansowo będzie pracownik, który zostanie pozyskany z rynku, niż ten który jest w strukturach banku. Więc możesz kilka lat pracować na danym stanowisku i zarabiać x a przyjdzie ktoś z innego banku na to samo stanowisko i zarabiać będzie x plus 10 %. Tak często jest.
  10. Czas to (nie) pieniądz ?– dla mnie to jeden z ważniejszych czynników, bo na pracę poświęcałem 8 godzin plus dwie na dojazd a czasem nieco więcej… To najlepszy czas w ciągu dnia, który często nie jest wykorzystany tak produktywnie jak mógłby. Właśnie ze względu na konieczność wykonywania wielu czynności czysto administracyjnych i nie związanych z zadaniami z których doradca może być rozliczany…Czyli w związku z tym, że nie mamy często specjalizacji to wielu doradców musi robić wiele różnych rzeczy, wykonywać wiele aktywności, a jednocześnie na przykład obsługiwać klientów do kasy, czy z reklamacjami. Z drugiej strony te same osoby mają także przypisywane plany sprzedażowe. Więc kiedy ta sprzedaż ma się odbywać? Z drugiej strony zdarzać się będą dni, gdy totalnie nic i nikt nie rozdysponuje Twoim czasem odpowiednio, więc marnujesz swój potencjał.

Ehh to by było na tyle, jak widać jest to jednak dość długa lista, chociaż być może nie z każdym z argumentów można się zgodzić w przypadku każdego banku na rynku, jednak z tego co wiem sam i od znajomych, to sytuacje takie są raczej powszechne w większości z nich, w mniejszym lub większym natężeniu. Może czasem nie wszystkie naraz, ale jednak… co w cale nie oznacza, że wszędzie jest teraz  lepiej niż w bankach, że bank to najgorsza praca pod słońcem. Zdecydowanie nie. Każda ma swoje wady, każda ma pewne ograniczenia. Ale trzeba wiedzieć na co się piszemy, a o czym na rekrutacji raczej nie usłyszysz.

Po prostu bank to nie koncert życzeń i pewnych rzeczy tam nie uświadczysz, ale jest to miejsce pracy, które nadal daje dużo możliwości takich jak nauka sprzedaży, kontaktu z ludźmi, finansów, możliwość obcowania na co dzień z klientem –  także tym trudnym, rozwijanie sieci kontaktów i wiele więcej. Dodatkowo trzeba też pamiętać, że to praca niezbyt ciężka ( czasem stresująca, ale gdzie tego nie ma) a pozwalająca zarobić pieniądze, które przy odpowiedniej sprzedaży mogą być całkiem dobre.

Oczywiście skorzystasz z tego o ile nie zostaniesz zwolniony przedwcześnie, lub nie odejdziesz 🙂 Tak czy inaczej, praca w banku nie jest niczym strasznym, jednak nie jest też zdecydowanie dla każdego i na ten moment nie jest też i dla mnie 🙂 A wy macie jakieś doświadczenia pracy w bankach?

Aktualizacja i moje przemyślenia po kilku latach

Jestem już po prawie 4 latach od odejścia z banku, dlatego mogę podzielić się swoimi przemyśleniami. W tym czasie miały miejsce kolejne wpadki branży finansowej. Covid, teraz wojna. Najpierw problemy z TSUE, zwroty prowizji, natężenie spraw frankowych, a obecnie kwestia  WIBOR. Co dalej z bankami? One dadzą radę, zarobią swoje. Gorzej z pracownikami, ich ciągle ubywa, banki redukują ale i zatrudniają. Czy obecnie praca w banku jako doradca nadal jest podobna? Generalnie z tego co obserwuję tak. Część banków natomiast nieco bardziej rozdziela zadania w oddziałach, następuje specjalizacja i są doradcy od różnych kwestii. Jednak nadal rotacja jest duża. Pensje gwałtownie nie wzrastają, a wymagania są coraz większe, klienci coraz bardziej wymagający i rynek coraz mocniej regulowany. Jak będzie dalej? Nie łatwo, ale niezmiennie ma taka praca też swoje plusy.

Ja po tych paru latach mogę powiedzieć, że brakuje mi z pewnością fajnego zespołu ludzi, jakich spotkałem u ostatniego pracodawcy, ale też i bezpośredniego kontaktu z klientem. To chociaż bywało trudne to pozwalało się rozwijać. Do tego praca w oddziale wiązała się dla mnie z większą systematyką, lepszą organizacją pracy. Praca z domu i na swoim trochę od tego odbiega.

Jednak plusów zmiany było i jest sporo więcej i tak zostanie.

7 Comments

  1. Osobom zainteresowanym tematyką giełdy mogę polecić podyplomówkę na WSKZ-cie, sam stawiam pierwsze kroki w świecie finansów i za namową znajomego wybrałem się na studia żeby przyswoić i usystematyzować wiedzę. Co do uczelni to całość nauki odbywa się online, a materiały są dobrej jakości.

    Janek
  2. Pracuję w bankowości 10 lat. Początki były trochę trudne ale pokochałam swoją pracę. W ostatnim czasie wiele się zmieniło, było coraz trudniej sprzedać, utrzymać klienta, pozyskać nowego. Obowiązków przybywało a pensja stała w miejscu. Stwierdziłam, że porą na zmiany, że chce się nadal rozwijać, pogłębiać wiedzę itd. Przeszłam do innego banku…i moje rozczarowanie sięga zenitu. Stare programy, robienie jednej rzeczy w kilku programach bo czasami w nowym a czasami jak coś nie trybie to w starym a dlaczego? Bo tak jest. Plan niby do robienia ale zrobić go nie idzie. Brak klientów a jak już są to mają wszystko wszędzie i choćby skały s…to nic nie zdziałasz. Badanie potrzeb klienta? Tak, masz mu sprzedać wszystko. Wziął kredyt to jeszcze zrób mu limit w koncie, do tego jeszcze ubezpieczenie do kredytu, na dziecko, na matkę, na wypadki a sezon wakacyjny to jeszcze turystyczny. Aaa ma kredyty w innych bankach. Dochod 2200, zobowiązania na 97 tys zrób mu konsolidację, pewnie przejdzie. Weźmie na 100% bo przecież mamy stałe oprocentowanie więc tylko brać. Praca w banku to już nie jest to co chociażby 3-4 lata temu. Wiele się zmieniło. Praca polega już tylko na wydojeniu klienta na maxa. Nie ma nic wspólnego z etyka, pomocą, wsparciem. Mam ochotę rzucić to w cholerne.

    Annamaria
    1. Dziękuję za komentarz 🙂 Zdecydowanie praca w banku jest już zupełnie inna niż parę lat temu, a dochody nie rosną tak szybko jak oczekiwania. Szczególne przy obsłudze klienta i sprzedaży. Moim zdaniem warto poszukać jakiegoś spokojniejszego banku, jeśli ten jest aż tak nastawiony na agresywną sprzedaż. Szkoda nerwów.

      Artur Sarnecki
    2. Chyba pracujesz w zielonym banku, ja jestem 3 miesiąc i mam ochotę uciec, to jakiś dramat, miałam być doradcą, a jestem kasjerem. Mało tego jak jest brak na kasie muszę oddać. Liczę wszystko po 5 razy i już mam drugi raz brak, raz 50 zł innym razem 100 zł . Nie mam pojęcia jak. Pracowałam w restauracji, wydawałam latami kasę o przyjmowałam i nigdy nie miałam manka, albo program źle liczy albo nie wiem. Absurdem jest to że nie mogę pić przy kliencie, nie może widzieć picia przy mnie. Ruch jest taki, że jeden ledwo odejdzie od frontu to następny już stoi z dowodem, kiedy mam się napić ,?to nie ludzkie . Druga sprawa masz brak na kasie, to nie możesz poprostu oddać ze swoich, dorzucić i już, na kamerze nie mogą być inne pieniądze niż po za kasetką. Brakowało mi 5 zł, myślałam że podje do portfela i dorzucę, nie można ! 5 stron protokołu, maile i wnioski o zaksiegowanie, ja pierdziele.Ciągle te same twarze co dwa dni, co mam im proponować ? Jak oni są tu co dwa dni.Sami emeryci lub wpłacajacy utarg .Premie nie do zrobienia. Bo konto się liczy jak się zaloguje, aktywuje karte i zrobi dwie transakcje, a jaki ja mam wpływ na to . Jak nie opłaci składki ubezpieczeniowej to wliczaja mi to na minusie. Na owce czekam już 4 miesiąc. Szkolenie 2 tyg i same elerningi , to tylko ,5% wiedzy którą powinnam mieć . 10 programów do jednej rzeczy .Stary bios co się zacina. Umowy, tu podpis taki tam inny . Na każdej inny podpis musi być i zapamiętaj to , później oddzwanianie do klientów i proszenie aby podeszli do ciebie ,bo podpis jest zły . Kupa umów czeka na poprawienie. Przecież jest na kamerze , przecież dowodem się okazał , to jaka różnica czy parafka czy imię nazwisko. Liczysz pieniądze, a babcia podchodzi i pyta ” czy długo jeszcze ” i od nowa liczenie . Na dodatek dyrektorka zachowuje się jak wariatka, 5 SMS i maili w ciągu godziny, że mamy dzwonić o zadania robić .Ledwo wybiorę numer i już włazi ktoś do oddziału. Pełno raportów, dokumentów. Wszystko musi klient podpisać, a bank się reklamuje jako eko .Na infolini robią to samo , tak samo wystarczy identyfikacja i nie muszą nic drukować i nikt nie musi nic podpisywać . Ja nie ogarniam czemu wygenerowanie nowego hasła musi być podpsiane, zmiana limitów też musi.

      Lolipoop
  3. Ja pracowałam w banku 6 lat. Po trzech się wypaliłam. Pensja parę stówek powyżej minimalnej, premie wyrabiałam wszystkie, ale moje koleżanki traciły pracę albo dostawały po głowie, później obwiniały mnie o wywindowanie planu „bo robiłaś punkty i wszystkim podnosili”. Zrobił się wyścig szczurów, każdy każdemu brał klientów i udawał, że nie wiedział. Jak nie sprzedałeś ubezpieczenia samochodu to dyrektor groził, że wyciągnie konsekwencje służbowe. Obsługa 8 walut, obligacji, funduszy, czeków, kredytów, testamentów, ubezpieczeń.. Jak chciałam kredyt 3000 to koleżanka zrobiła mi 15 koła z ubezpieczeniem, bo brakowało jej do planu. Koszty wyszły mi dwukrotne – tak wyglądała oferta pracownicza. Poświęcałam się, żeby na końcu usłyszeć, że jestem słaba, bo nie sprzedałam mojemu szwagrowi pakietu emerytalnego za jedyne 3 stówy. Zwolniłam się z hukiem. Jestem na swoim i w 3 miesiące zarabiam tyle, co w rok w banku i jeszcze nie mam bata nad głową. Ludzie, nie marnujcie życia i nerwów na bycie pionkiem za grosze! Pozdrawiam

    Caroline
  4. jak tak to wszystko czytam, to wypisz wymaluj moja praca … w handlu kierownik sklepu na kasie i z mopem plus pierdyliard innych spraw. WSZYSTKO identycznie. Więc to raczej kwestia funkconowania ludzi w korporacji a nie samej branży. Etyka też do śmieci.

    wikisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *